Wiem, że zawalisty tytuł rozdziału, ale nic mi do głowy nie wpadało.
Perspektywa Astrid
Minął już rok odkąd Czkawka uciekł. Powinnam się cieszyć, ale trochę mi go brakuje. Nie żeby coś, ale nic się tu bez niego nie dzieje. W sensie żadnych odpałów czy czegoś w tym stylu. Ostatnio w Migdalijska dostałam topór wykonany przez niego. Naprawdę fajny. Mam bekę z Sączysmarka, bo jemu tego miecza nie zrobił. No, ale chciałabym przeprosić Czkawkę za te wszystkie lata kiedy go biłam, nabijałam się z niego i takie tam. Zastanawia mnie jedna rzecz. Mianowicie, w tym pożegnaniu napisał, że nie pojawi się tu już nocna furia i faktycznie od roku nikt jej tutaj nie widział. Jeszcze od całkiem nie dawna chodzą pogłoski o tajemniczym Smoczym Jeźdźcu. Podobno godzi ludzi i smoki.
Perspektywa Czkawki
Muszę się pochwalić. Zostałem treserem smoków. Godzę te zwierzęta z ludźmi na wyspach. Jeżeli się nie da to po ludzku je ratuje. Zostały mi jeszcze z 3 lub 4. No, w tym Berk. Zdecydowałem, że tam polecę, ale za bynajmniej długi czas. Niby czasami chce tam polecieć, ale uważam na razie, że to jednak głupi pomysł. Dziś lecę na jedną z tych pozostałych wysp. Zobaczymy jak sprawy toczą się tam.
-------------------------------------------------------------------------------------------------------------------
Hmm... Ładnie tu. Wszędzie drzewa, jasno zielona trawa, kwiaty. Ludzie wyglądają na szczęśliwych, ale się nie dziwię jak nie mają takich problemów jak ja, że nie chcę nawet wrócić na moją wyspę. Siedzę na jednym z bujnych drzew, ale nie wiem czy wyjść. Szczerbatek jakoś niechętnie do tego podchodzi. Może lepiej go nie męczyć jak nie chce? Sam nie wiem. Chwila, biegnie tu jakieś dziecko.
- Czy ty jesteś tym Smoczym Jeźdźcem?
- Tak...
- Jak masz na imię?
- Sory, ale nie mogę ci powiedzieć...
- Szkoda... A cho... Chwila, gdzie ty jesteś?
Dobry refleks zawsze się przydaje. Wsiadłem na Szerbatka i wzbiliśmy się ponad drzewa.
O kurde, o kurde, o kurde! Ogon mi trafili! (Raczej smoku ale dobra...)
- Wytrzymaj Mordko, tam jest jakaś mała wyspa. Spróbuj dolecieć. - powiedziałem do smoka.
Szczerbek machał ile sił skrzydłami i ledwo co, ale udało się dolecieć do tej wysepki. Jak się schowamy to raczej nas nikt z tamtej wyspy nie zauważy. Bo podejrzewam, że nas szukać będą. W końcu takiego Smoczego Jeźdźca schwytać to nie lada wyczyn nie?
Tak to był cały rozdział. Wiem, że krótki, ale przeważnie mam takie rozdziały (nie pytać mam 20 do przodu xD). Tak więc na dzisiaj to tyle.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz