środa, 18 lutego 2015

Rozdział 8: Przesłuchanie

Perspektywa Czkawki

Doleciałem do domu, gdy było już sporo po północy. Chciałem cichcem przedostać się do mojego pokoju, ale w salonie zastałem mamę.
- No nareszcie...
- Jakbyś się nie mogła domyślić że nie jest łatwo ogon naprawić...
- To i tak nie tłumaczy cie z tego, dlaczego zostałeś na Berk.
- A jak mam ci opowiadać to może rano??
- Nie...
No to przesłuchanko. Po prostu coś co na prawdę uwielbiam.
- Jezu no byłem ciekawy czy ktoś się zmienił.
- No to zgaduje że... NIE?
- Hah byś sie jeszcze zdziwiła...
Po kilku minutach bezsensownego śmiania sie z matki jak jakiś debil opowiedziałem jej mój chwilowy, powiedzmy... powrót?? A tam niech będzie. Czy zaciekawiona była to nie zbyt wiem bo jakoś mnie to raczej nie obchodziło z powodu takiego, że byłem mega padnięty. A popro rozwaliła system na maxa kiedy powiedziałem jej o Astrid.
- Ty sie w niej nie zakochałeś?
- Czy ciebie powaliło???
- Niby czemu?
- No nie wiem, przykładowo: to NIE DLA MNIE...
- Oj idź spać.
- Ta no wiesz, zamierzałem.
Tag więc poszedłem spać bo by się przydało trochę spania.

Perspektywa Astrid

Czkawka musiał wylecieć mega wcześnie, bo już go nie ma. No a przynajmniej go nie widziałam bo straciłam ze 2h na jego szukanie a i tak mi to jakoś nie wyszło. Tylko pod naramiennikiem znalazłam coś w stylu takiego małego liściku.

Hej, to ja. Wiem że tak bez pożegnania odleciałem, ale nie chciało mi sie wysłuchiwać żadnych ochrzanów od mojego ojca. Może sie jeszcze kiedyś zobaczymy ale raczej że niczego nie będe obiecywać...

Taki  mam teraz niecny plan, aby go do drzewa przywiązać jak tu przyleci. Powiedzmy zrobie taki szantażyk ale to sie jeszcze okaże. Wszystko będzie zależeć od jego decyzji...

Perspektywa Czkawki

Właśnie tak ogarnąłem że za tydzień ma być ta pro wojna. To wygląda na to że się znowu z moim tatusiem zobacze. Normalnie sie ciesze że nwm... Sie może ogarne bo mama przyszła.
- Daj Szczerbatka
- Co? Ale po co?
- Na patrol lece.
- A ja?
- A ty zostaniesz i masz przewalone jeżeli teraz gdzieś wyjdziesz... To jak?
- Dobra...
- I ty sie nie kłucisz??
- Yy nie...
- Aham to pa.
- Taa... pa...
No to zostałem tylko z Chmuroskokiem? Zawaliście i co ja mam niby teraz robić??

Tag więc jest i kolejny rozdział. Rozpisywać się nie będę bo nie zbyt mi się chce na to palce męczyć że tak powiem. Bo i tak moim zadaniem jest pisanie nowych rozdziałów no i ewentualnie jakichś komunikatów czy coś takiego. No to do zobaczenia za tydzień. /Night Fury


czwartek, 5 lutego 2015

Hmm i co teraz?

Hej, przepraszam za małą aktywność ale wy też nie jesteście aktywni..... Widzimy że jesteście ale się nie udzielacie i to jest smutne :( . Udzielajcie się trochę to nasz blog się polepszy. Staramy się dodawać posty ale to jest ciężkie przynajmniej dla mnie... Night Fury dodaje posty systematycznie a ja po co mam dodawać posty kiedy wy się nie udzielacie? Komentujcie, lajkujcie nasze posty żebyśmy widziały że wy nas na prawdę czytacie. Bierzcie udział w konkursach albo zabawach. Piosenki powinny się pojawić po feriach ale nic nie obiecujemy bo musimy z Night Fury ją najpierw napisać. Jeżeli się będziecie udzielać to będzie fajnie. Dobra myślę że to tyle aha i ja nie wiem kiedy napiszę kolejnego posta, ponieważ ja nie wiem czy wy mnie czytacie czy raczej nie i nie mam po co robić konkursów czy zabaw w których nikt nie bierze udziału -,- Okey ja się już trochę napisałam i to jest tylko jedna jedyna prośba do was udzielajcie się trochę :) To pa pa do następnego postu mojego albo Night Fury pa :) /IgutkaKociakowa

środa, 4 lutego 2015

Rozdział 7: Naprawa ogona

Perspektywa Czkawki

Po chwili zza drzew wyleciał Chmuroskok z wyrywającym się Szczerbatkiem w łapach. Wszyscy paczali sie w niebo na "walke gigantów". Szczerbek se do mnie przyleciał a ten drugi frajer też se wylądował na górce.
- To ty! - pokerfejs
- Tak no bo wiesz tag jakby ci smoka uratowałam
- Taa serio?
- No...
Wsiadłem na smoka. Nie mógł latać, bo miał drut poszarpany.
- Szczerbatek nie poleci...
- To co teraz?
- No chyba musze naprawić ogon.
- Wtedy odlecicie? - odezwał sie grubas (czyt. Stoick)
- No raczej
- No to Pyskacz użyczy ci kuźni.
Poszedłem z Pyskaczem i Szczerbatkiem do kuźni aby naprawić walony ogon.
- Leć do domu kiedyś przylece.
- Bardzo śmieszne pa.
Mama poleciała a ja zacząłem naprawe ogona.
- Moge tu wejść? Mam... Yyy... Naczy wydaje mi sie że znajde tam potrzebne rzeczy.
- Jasne a słuchaj, ten twój smoczek to zawsze tak sie przymila
- Yyy... Nie raczej nie
Szczerze to za bardzo sie smokiem nie przejmowałem, bo co tam najwyżej coś zeżre lub podpali ale co tam. Po tam jakiś 30 minutach przyszła Astrid bo sie już widocznie obudziła. To sie tam chyba ze Szczerbatkiem bawiła ale szczerze to nwm bo zależało mi aby jak najszybciej naprawić ten zwalony ogon bo okazało sie że trzeba zaczynać od początku.
- Cześć Szczerbatku, cześć Czka... Yyy Smoczy Jeźdźcu nie?

Perspektywa Astrid

A bym sie wygadała. Dobra tam trudno i tak nic sie nie stało przeżyje itd.
-Skończysz to dzisiaj?
- Szczerze to w to wątpie.
- To pewnie szukasz miejsca do spania?
- Nie specjalnie bo do lasu pójdziemy.
- I znów ogon będzie do naprawy?
- Przecież bez siodła i ogona.
Ale miałam potem beke z Pyskacza bo on nic a nic nie ogarniał i w ogóle ale dobra tam mam to gdzieś i tak sie nie skapnie never ever.
- Branoc.
Poszłam se do domu. Jutro wpadne.

Perspektywa Czkawki

Jezu jak ją jest łatwo nabrać. Normalnie aż sie zdziwiłem.
- Żartowałem. Już wylatuje.
- Że co?
- Nevermind. To dobranoc
Zamontowałem smoku siodło z ogonem i odlecieliśmy zostawiając Pyskacza z bezcenną miną.

Nom od razu sorry za taki nieofficial bo nie jak zwykle ale sie jakby spiesze /Night Fury