środa, 23 marca 2016

Rozdział 19: Gość

Perspektywa Czkawki

Dzisiejszego dnia mija dokładnie pół roku odkąd oficjalnie zamieszkałem na Berk. Mogę się na spokojnie przyznać, że mimo iż jest to moja rodzinna wyspa, dziwnie czuję się w tym miejscu. Głównie wynika to z tego, że większość osób boi się mnie oraz mojego smoka. Ciekawy jestem tylko powodu ich strachu. Nie wydaje mi się, abyśmy byli straszni.

Jeżeli chodzi o Astrid, to nadal nie do końca pozbierała się po stracie ojca, jednak trzyma się postanowienia, że mimo wszystko musi iść ciągle na przód.

- Czkawka ogarnij się! - krzyknął mój tata z dołu. - Zaraz przypływa statek z naszym gościem.

- Już idę! - odkrzyknąłem, po czym sprawnie pokonałem schody oraz dzielącą mnie odległość od drzwi i wypadłem na zewnątrz, aby powitać czekających na mnie rodziców.

Zapewne zastanawiacie się, o jakiego znowu gościa chodzi, prawda? Otóż ma przypłynąć nasza nowa mieszkanka, ponieważ z jej poprzedniej wyspy ją wygnano. Przynajmniej tak to zrozumiałem.
Wskoczyłem na Szczerbatka i ruszyliśmy drogą okrężną do portu, aby uzyskać dodatkowy czas na latanie.

Perspektywa Amelii

Na reszcie jestem na miejscu. Na prawdę, ile tu można płynąć?
Z resztą, chyba już przywykłam do takich warunków. To moja piętnasta przeprowadzka. Swoją drogą, ciekawa jestem, jak długo potrwa mój pobyt tutaj. Nie sądzę jednak, aby był on specjalnie długi.
Najwyższy czas też zdradzić powód mojego tak częstego zmieniania miejsca zamieszkania, który jest z resztą na prawdę banalny.
Ludzie mnie nie doceniają... Tak, dokładnie, to tyle...
Na każdą sytuację mam jednak coś specjalnego. Tym razem zabrałam moją ulubioną broń od tego starego piernika Zygmunta. Niech się cieszy, że mu przynajmniej nic nie zrobiłam.

~*~

- Amelia. - podałam brunetowi rękę w geście przywitania.

- Czkawka. - odpowiedział z uśmiechem.

Poznałam już wodza, jego żonę oraz syna. Swoją drogą ten Czkawka jest całkiem fajny. Ciekawe czy ma dziewczynę.
Z moimi zdolnościami dowiem się tego dosłownie w ułamku sekundy.
Wódz przydzielił mi moje nowe mieszkanie, które okazało się całkiem przeciętne, jednak było też całkiem ładne na swój sposób.
Dostałam też zaproszenie na spotkanie przy lesie z tą całą ekipą tego bruneta. W sumie, to nie bardzo kręci mnie zadawanie się z jakimiś lamusami, ale to zawsze lepsze niż całodzienne podziwianie spluwy wiszącej na ścianie.

Ubrałam buty i udałam się szybkim krokiem w stronę widocznego stąd wejścia do lasu, przy którym zebrała się szóstka osób i bliżej nieokreślone czarne stworzenie.

Perspektywa Astrid

Nie ma tej blondynki nawet jeden cały dzień na Berk, a już wkurza mnie do granic możliwości. Głównym powodem jest to, że przymila się do Czkawki.
Czy jestem zazdrosna?
Ani trochę, jednak wydaje mi się na jedną z tych najczarniejszych charakterów.
Jednakże mam swoje sposoby.
Niedługo pożałuje, że w ogóle się tutaj pojawiła.

~~~~~~

Czekał ktoś na nowy rozdział?
Wystarczył jeden komentarz, który mnie zmotywował do natychmiastowego napisania tego rozdziału.
Na prawdę bardzo ci dziękuję Werciak15, ponieważ zobaczyłam, że chociaż jedna osoba czyta to opowiadanie i zaangażowałaś się tym komentarzem w mój mam nadzieję powrót ;*

Komentujcie i dawajcie plusy

~TheNightFury

czwartek, 28 stycznia 2016

Rozdział 18: Wielki Powrót

*Przeczytaj notkę pod rozdziałem, bo ważna :)*

Perspektywa Astrid

Stoick i Valka zapewne się ucieszą, że go przekonałam. Chociaż trochę mi głupio, ponieważ go do tego zmusiłam, no ale cóż, jakoś to trzeba było załatwić, nie?

Szliśmy we trójkę w drogę powrotną do wioski. W mniej więcej połowie drogi tak się bynajmniej zamyśliłam i raczej wiadomo na jaki temat. Z zamyślenia wyrwał mnie brunet idący obok mnie.

-Ej ogar - chłopak pomachał mi ręką przed oczami.
- Co? - zapytałam potrząsając głową.
- Zaraz będziemy w wiosce? - odpowiedział pytaniem retorycznym, po czym lekko mnie wyprzedził.

Zaczęłam się rozglądać. Faktycznie, przede mną las już coraz bardziej się rozrzedzał. Podeszliśmy trochę bliżej. Na środku placu było zebrane z pół wioski i zawzięcie o czymś dyskutowali.

- Ty, chyba coś się stało - powiedziałam, przyspieszając kroku.

Szliśmy coraz to szybszym krokiem przed siebie. Ludzie rozchodzili się na prawo i lewo, robiąc nam tym samym przejście. Zmierzaliśmy pewnym krokiem do kuźni Pyskacza. Po drodze Szczerbatek zabrał komuś bułkę, jednak szybko ją oddał, gdy tylko jego pan zwrócił mu uwagę. Trochę mnie to rozśmieszyło, tak poniekąd.

Po głosie chłopaka można było stwierdzić, że był zdenerwowany i to nawet bardzo.

Gdy dotarliśmy do kuźni, Pyskacz był szczerze zdziwiony na mój widok, chociaż jego zdziwienie równie dobrze mogło wywodzić się z obecności tych dwóch za mną.

- Cześć - przywitałam się szybko.

- Witam, co was sprowadza w moje skromne progi? - odpowiedział wesoło, choć wciąż z niepokojem spoglądał na czarnego smoka.

- Nic konkretnego - zaczęłam. - Chcielibyśmy tylko wiedzieć, co się stało.

- Ty, młody, mógłbyś może mój młotek mu zabrać? - zapytał kowal grając na czas.

Czkawka przytaknął i chwycił za kawałek młotka wystający z mordki smoka, który jednak za nic nie chciał mu go oddać. Zielonooki popatrzył gniewnie na gada, na co on spuścił obrażony uszy i oddał rzecz w ręce jeźdźcy, który natomiast przekazał go lekko obrzydzonemu Pyskaczowi.

- Dziękuję

- Tak powracając do pytania...? - powiedziałam tłumiąc śmiech.

Kowal uśmiechnął się jednak tylko lekko i odpowiedział:

- Ja ci tego nie zdradzę, ale dowiesz się jak wrócisz do domu.

Odwróciłam się i ruszyłam z chęcią jak najszybszego dotarcia do domu, jednak nie było mi to dane, bo po zrobieniu zaledwie trzech kroków zatrzymał mnie mój dotychczasowy towarzysz.

- Idę z tobą - powiedział z powagą.

- To lepiej się pospiesz - odpowiedziałam wymijając go i ruszając dalej.

Po paru sekundach oszołomienia chłopak ruszył w równie szybkim tempie co ja, dzięki czemu nie idąc długo dotarliśmy pod drzwi mojego domu. Kiedy miałam otwierać drzwi, Czkawka pociągnął mnie za ramiona i przyciągnął w swoją stronę, na co uniosłam brwi. Po chwili uniosłam je jeszcze wyżej, bo dosłownie zaraz po tym te drzwi otworzyły się z impetem i wypadł z nich nasz wódz. Wyszeptałam ciche "dzięki" do bruneta, przywitałam się z jego ojcem, po czym w końcu weszłam do domu.
Słowo daję, że ten facet wszystkich pozabija w ten sposób i, że ja na bank będę pierwsza.

Perspektywa Czkawki

Ojciec spojrzał na mnie i podrapał się nerwowo po głowie. Przypuszczam, że ciągle jest nieprzyzwyczajony do mojej i mamy obecności, a co bardziej, wiem, że jest mu głupio z mojego powodu. Jednak nie mogę mu wybaczyć. Jeszcze nie teraz.

- Co się stało? - zapytałem.

- Ojciec Astrid nie żyje - westchnął i spuścił głowę. - Podczas walki dostał strzałą w plecy i się wykrwawił.

Dosłownie mówiąc kopara mi opadła. Stałem tam i wpatrywałem się w ojca wielkimi jak spodki oczami i opuszczoną dolną szczęką, lecz po chwili się otrząsnąłem i również spuściłem głowę. Wyobrażam sobie, jak musi się teraz czuć Astrid, ponieważ wiem, jak to jest stracić bliską osobę.
Podniosłem wzrok i spotkałem się z pytającym wyrazem twarzy ojca. Zmarszczyłem brwi, lecz niedługo potem załapałem o co chodzi.

- Wiesz, podjąłem już decyzję - zacząłem. - Na trochę zostanę, a potem się zobaczy, tylko pod warunkiem, że mama też zostanie.

Mężczyzna uśmiechnął się ciepło i muszę przyznać, że w życiu u niego takiego uśmiechu nie widziałem. Szczerze mówiąc, to w życiu nie widziałem jakiegokolwiek uśmiechu na jego twarzy, więc to może być powodem.

- Astrid cię namówiła? - zapytał odrywając mnie od moich myśli.

- Może jeszcze jej to zleciłeś? - zaśmiałem się.

- Nie ja, bardziej mama, ale myślę, że ona sama też miała w tym jakiś wkład - również się zaśmiał. - To co, do zobaczenia w domu?

Pomachałem mu na odchodne i ruszyłem w stronę drzwi, którymi do domu weszła Astrid zaledwie pięć minut temu. Nie udało mi się to jednak, ponieważ przerwała mi właśnie ta osoba.
Wybiegła cała zapłakana z domu, a następnie się do mnie przytuliła wciąż cicho szlochając.

- Nie zdążyłam się z nim nawet pożegnać - wyznała szeptem.

- To moja wina - stwierdziłem. - Gdyby nie ja, zdążyłabyś jeszcze z nim pogadać.

Dziewczyna odepchnęła się lekko od moich barków i na mnie spojrzała z uniesionymi brwiami.

- Zamknij się - powiedziała, po czym znów się do mnie przykleiła.

Zacieśniłem uścisk i odetchnąłem głęboko. Właśnie wtedy coś sobie uświadomiłem.
Jak na razie moje miejsce jest tu, na Berk. A co najważniejsze przy Astrid.

**

Przepraszam... znowu...
Od sierpnia miałam przerwę w pisaniu wszelkich opowiadań i od grudnia wystartowałam z dwoma na wattpadzie:
>Not For Fun<
>Zapomniany<
A i wpadłam jeszcze na taki pomysł, że mogłabym napisać ileś faktów o sobie, tylko musielibyście napisać ile ;)
Odezwie się ktoś w ogóle? ;(
~TheNightFury

piątek, 14 sierpnia 2015

Rozdział 17: Hiccstrid

Perspektywa Astrid

Zobaczyłam Czkawkę siedzącego na drzewie. 
On się na mnie patrzy. Pod dębem rozłożony był Szczerbatek. Między nami zapadła trochę niezręczna cisza.
Co my się tak na siebie ciągle patrzyć będziemy? Podeszłam nieco bliżej do bruneta.

- Siema - przywitałam się.
- No elo - odpowiedział chłopak zeskakując z gałęzi.
- Mam do ciebie ważne pytanie - zaczęłam, na co Czkawka skinął głową, czekając na moją kontynuację. - I możesz odpowiedzieć tak lub nie.
- No, dajesz - ponaglił mnie.
- Zostaniesz na Berk? - wypaliłam patrząc prosto w jego zielone oczy i wyczekując na odpowiedź.
- Nie - odpowiedział sucho i spuścił wzrok.

Czyli jednak trzeba będzie wcielić mój plan przywiązania jeźdźcy smoków do drzewa w życie. I nie mam na co czekać.

- A ufasz mi? - zapytałam.
- Yyyy... No - odparł brunet patrząc na mnie zdezorientowanym wzrokiem.
- Ale na pewno? - dopytywałam.
- No tak - powiedział już trochę pewniej chłopak.
- To weź stań przy tym drzewie obok którego leżał twój smok - rozkazałam pokazując ręką stary dąb pod którym nie było już lubianej przeze mnie Nocnej Furii. - A i zamknij oczy.

Perspektywa Czkawki

Nie wiem co ona wymyśliła, ale szczerze to jej się boję.

- I co teraz? - zapytałem niepewnie.
- I teraz tak stój - odpowiedziała szybko blondynka.

Wiem, że to może dziwnie zabrzmieć, ale poczułem coś, co ściskało mi ręce i brzuch. No pewnie, przywiązała mnie sznurem do drzewa. Zajebisty pomysł. Gratuluję.
Od czego jest Szczerbatek, nie?
Dałem mu znak na migi, że ją też ma przywiązać. Po chwili dziewczyna miała na kostce pętelkę ze sznurka.

- Już? - zadałem kolejne pytanie.
- Tak - odparła Astrid.

Otworzyłem pospiesznie oczy i zobaczyłem, że stoimy chyba zbyt blisko siebie. Dziewczyna chyba też to zauważyła, bo odsunęła się ode mnie. Gdy to zrobiła, pułapka mojego smoka zadziałała i zderzyliśmy się czołami.
Zabiję Szcerbatka. Teraz to już jesteśmy na maksa blisko siebie.

- Po co ci to było? - zacząłem patrząc w jej niebieskie oczy.
- No żebyś został - powiedziała i również spojrzała mi w oczy.

Perspektywa Astrid

No powiedziałby już coś...

- Obiecałem sobie, że tu nie wrócę - powiedział zielonooki spuszczając wzrok.
- Naprawdę? - zapytałam ironicznie. - No coś nie wierzę
- W ogóle, to może byś nas odwiązała? - powiedział szybko, zmieniając temat.
- Tak, fakt - odpowiedziałam z uśmiechem.

Schyliłam się i sprawnie rozcięłam linę przy mojej nodze, z pomocą noża. On niech sobie postoi przy tym drzewie.

Perspektywa Czkawki

Serio? To w takim razie pozdro dla moich pleców. Blondynka usiadła na trawie naprzeciwko mojego miejsca "wypoczynku". Zaraz obok niej rozłożył się Szczerbatek. I to się ma nazywać lojalny smok??

- Weź zostań - zaczęła dziewczyna. - Bez Ciebie to tu nie jest fajnie prawie wogóle
- Dlaczego niby? - zapytałem z ciekawością.
- No nie wiem - zaczęła zastanawiając się nad odpowiedzią. - Na przykładzie nie ma tu z kim tak pogadać jak z tobą lub nie ma komu, oprócz mnie ale mniejsza, przywalić Sączysmarkowi, kiedy się do mnie przystawia - wymieniła. - Jak Ci mało to mogę Ci na spokojnie jeszcze coś znaleźć
- Nie mam tu po co zostawać - zostawałem nieprzekonany.
- Chociażby dla mnie - powiedziała cicho Astrid i się na mnie spojrzała.

Nie wiedziałem, że komuś aż tak na mnie zależy (pomijając mamę, ale dobra).
A tu Beng!
Taka niespodzianka!
Suprise motherfucker!*

- Dobra, ale na trochę i tylko dla Ciebie - uległem.
- Dzięki! - powiedziała blondynka z entuzjazmem.

Dziewczyna podbiegła do mnie i odcięła linę, po czym... ona, nie ja... położyła mi głowę na ramieniu i mnie przytuliła. Po chwili odwzajemniłem uścisk.
Czy ja wiem, może moja matka miała rację?

Perspektywa Astrid

Nie wiem co ja robię. W sumie to nie wyobrażam sobie mnie z kimś innym niż Czkawka, ale jeżeli ten drugi jest lepszy od niego? Chociaż siebie to ja i tak widzę tylko z nim. Sama nie wiem, co ja mam zrobić.

Nareszcie mi się ten rozdział udało przepisać. Tak, po tylu latach xD. A tak serio to pracuję teraz nad 6 opkami więc tak, wymówka jest (ale na serio). No to ten, tyle! 

Komentujcie / plusujcie / udostępniajcie

Narazie, Cześć! /NightFury

sobota, 25 lipca 2015

Rozdział 16: Te niecne plany

Perspektywa Astrid

Hahah te moje niecne plany. Ja go serio do drzewa przywiążę, jeżeli nie zostanie.
A no tak bo w sumie tylko ja o tym wiem. Wczoraj znów dostałam od niego liścik. Mam się dziś z nim spotkać w moim... powiedzmy... miejscu wypoczynku. Tak btw, to dawno tam nie byłam.

Wstałam koło południa. Muszę jeszcze przecież zajść do Pyskacza. Ogarnęłam się w jakieś 10 - 15 minut.

- Mamo, ja już idę! - zakomunikowałam zbiegając po schodach.
- Gdzie? - zapytała kobieta.
- Yyy... - zacięłam się. - Do Szpadki.
- Baw się dobrze - powiedziała, po czym wróciła do robienia obiadu.
- Pa! - pożegnałam się i pospiesznie opuściłam dom.

Poszłam do kuźni. Kowal zajmował się ostrzeniem miecza dla jednego z mieszkańców wioski.

- Cześć Pyskacz - przywitałam się.
- Cześć Astrid - odpowiedział. - Co dla Ciebie?
- A wiesz, sznur potrzebuję - odparłam.
- Sznur? - zapytał grzebiąc w szafce, z której wyciągnął potrzebną mi rzecz. - To trzymaj.

Odebrałam od kowala gruby sznur i wyszłam z pomieszczenia kierując się powoli w stronę lasu. No, tak aby nikt nic nie podejrzewał. Szłam przez wydeptaną przeze mnie ścieżkę pomiędzy gąszczem rozrośniętych drzew oraz krzaków. Doszłam do prowizorycznego tunelu. Przeszłam przez niego i dotarłam do "ogrodu" porośniętego niebywałą ilością kwiatów. Z roku na rok jest tu coraz piękniej.

Tym razem rozdział jest na tyle krótki, że aż sama się zdziwiłam, ale no nic nie byłam w stanie dodać niestety. Więcej nie mam nic do dodania. /Night Fury

Ps. Not For Fun >> KLIK <<

PPs. Sory za trzydniowe opóźnienie, ale jeżdżę na działkę, a neta w fonie mam mega słabego.



środa, 15 lipca 2015

Rozdział 15: Chwilowe zaginięcie

Perspektywa Czkawki

- Ciesz się stary, że oni nie umieją po smoczemu, bo już dawno byś nie żył - skierowałem słowa w stronę roześmianego smoka.

Nawet nie chcecie wiedzieć, co on mi tam wygadywał. No, nie będę chamski i powiem, ale w każdym razie nie jest to fajne, a przynajmniej dla mnie. Jego text, który rozjebał całkowicie system brzmi tak:
"Ty weź idź i ją pocałuj".
Normalnie go chyba powaliło. No nie powiem, że Astrid mi się nie podoba, ale bez przesady.

Perspektywa Astrid

Rozeszliśmy się do domów. Póki jego nie będzie, to znów będzie tu nudno.
Palnęłam się w czoło. Zapomniałam o tym, że miałam przekazać matce Czkawki wiadomość od niego.
Zawróciłam i podążyłam do domu wodza.
Zapukałam do drzwi.

- Proszę! Usłyszałam po drugiej stronie 'przeszkody'.

Weszłam do chatki. Rodzice bruneta siedzieli przy stole, a Pyskacz siedział przy piecu i ogrzewał ręce.

- Dobry wieczór - przywitałam się.
- Dobry wieczór - odpowiedziała matka chłopaka na te słowa. - Gdzie Czkawka?
- No ja właśnie w jego sprawie - zaczęłam. - Miałam pani przekazać, że dziś się raczej w domu nie pojawi.
- Nie idziesz go szukać? - zapytał wódz swojej żony.
- Po co? - zapytała z ironią - Jego prawie nigdy w domu nie ma.
- Mam do pani jeszcze jedno pytanie - powiedziałam.
- Tak? - zapytała.
- Do kiedy tu zostajecie?
- A jak bardzo zależy Ci na tej odpowiedzi? - dopytywała kobieta.
- Noo... Bardzo - odpowiedziałam z lekkim zacięciem.
- Dlaczego? - wtrącił kowal.
- No bo go lubię - powiedziałam.

Brawa dla mnie. Wymówka godna max Pleśniaka, ale jeżeli coś, to dobre i to.

- Wiesz o tym pierwsza i nikomu nie mówisz - zaczął ojciec Czkawki. - Możliwe, że do świąt.
Jeej! To będę miała czas na przywiązanie go do drzewa, chociaż to jeszcze zależy od jego odpowiedzi. Lekki uśmiech wkradł się na moją twarz.

- To ja już pójdę. Do widzenia - powiedziałam i nie czekając na odpowiedź pospiesznie wyszłam.

Skierowałam się uśmiechnięta do domu. Weszłam i szybko zasnęłam padając zmęczona na moje łóżko.

Perspektywa Stoicka

- Myślisz, że młoda się zakochała? - skierowałem pytanie do mojej żony.
- Jeżeli już, to nie z wzajemnością - odpowiedziała zamyślona.
- Dlaczego? - zapytałem zaskoczony jej wypowiedzią.
- Bo by mi powiedział.
- Naprawdę tak uważasz? - zadałem kolejne pytanie ze śmiechem.
- Tak - stwierdziła brunetka poirytowana.
- To raczej źle uważasz.
- A więc zróbmy zakład - zaczęła. - Jeżeli najpierw mi powie, to ty mu mówisz, że i tak się musi z nią ożenić, a jeżeli później nam powie, to ja mu mówię.
- Nie ma co się zakładać - wtrącił Pyskacz. - Młoda ma wybór.
- No ma  - zgodziłem się.

Trzeba powiedzieć Valce o wyborze, który dano Astrid jakoś dwa lata temu.

Hej!

Z góry sorry, jeżeli ten rozdział będzie mieć opuźnienie jedno lub dwu dniowe (pisze to wcześniej jbc), ponieważ jeżdżę teraz mniej więcej co tydzień na działkę i nie ciężko jest stwierdzić kiedy dokładnie wracam. Natomiast net na moim telefonie jest na tyle pojebany, że nie wiadomo czy mi rozdział opublikuje, czy nie da rady.

Jeszcze raz zapraszam was na mój blog na Wattpadzie:
Not For Fun
>> KLIK <<

Więc komentujcie, plusujcie, polecajcie, etc.
Na razie! /NightFury


So Cute <3

środa, 8 lipca 2015

Rozdział 14: Bo nie ma to jak się nie cieszyć

Perspektywa Czkawki

No to poszli do domu. Ja, Astrid, bliźniaki, Sączysmark, Śledzik i Szczerbatek zostaliśmy na zewnątrz. Schowałem hełm do skrytki w siodle i poszliśmy na taki jakby spacer.

Perspektywa Astrid

- Gdzie ty w ogóle byłeś? - zapytał Śledzik.
- Tak w ogóle to w różnych miejscach - odpowiedział wymijająco brunet.
- No powiedz... - poprosiłam - proszę?
- No dobra - godził się zielonooki.

Uśmiechnęłam się. Coś czuję, że mi by nie odmówił. Po chwili poczułam głowę na swoim ramieniu. Zerknęłam kątem oka w prawo i zobaczyłam Szpadkę.

- Nie wiem jak ty to robisz, ale naucz mnie - szepnęła mi do ucha, na co cicho się zaśmiałam.
Widać, że jej się Czkawka podoba, ale cóż, nie ma tak dobrze.

Usiedliśmy na chwilę. Nasz nowy - stary znajomy opowiedział nam całą swoją historię od początku do końca.
- No i generalnie takim sposobem trafiłem tutaj - zakończył wstając z ziemi.
Powtórzyliśmy jego ruch i udaliśmy się w dalszą drogę.

Kiedy przystanęliśmy na skraju klifu ja i moja przyjaciółka przeszłyśmy na drugą stronę tej naszej "paczki", aby usiąść na kłodzie. Gdy blondynka była na równi z właścicielem Szczerbatka powiedziała cicho do niego:
- Jesteś niesamowity.

Mam z niej bekę, bo chyba raczej wszyscy to usłyszeli. Po chwili brunet odwrócił się do nas marszcząc brwi.
- Przecież to Szpadka powiedziała - odparłam, widząc że chłopak patrzy się na mnie.
- Tak, jasne - dopowiedział Sączysmark, nie wierząc w moje słowa.
Śledzik, Sączysmark oraz Mieczyk zaczęli się tak śmiać, że większość ludzi spokojnie mogłaby stwierdzić, iż ta trójka ma poważne niedojebanie mózgowe.

- Ej brat, może ci przywalić? - spytała blondynka. - Tak wiesz, na ogarnięcie.
- Tak, poproszę - odpowiedział jej chłopak o tym samym kolorze włosów wciąż się śmiejąc.
Dziewczyna podeszła do niego i uderzyła go z pięści w twarz.
- Ty siostra, dawaj tak, abym gwiazdki zobaczył! - wykrzyknął nakręcony Mieczyk.
Jego siostra powtórzyła tą samą czynność, jednak z dwa razy większą siłą.
- Uuooo, zobaczyłem - powiedział chłopak, po czym runął na ziemię.

- Ty też chcesz? - z uśmiechem na ustach pokierowałam pytanie w stronę Sączysmarka.
- Jak tak Czkawkę lubisz, to do niego idź - odpowiedział na zaczepkę, nie zdając sobie sprawy ze swoich słów.
Podeszłam do niego i jednym ciosem powaliłam na twarz, po czym przytrzymałam noga.
- Mówiłeś coś? - zapytałam sarkastycznie.
- Nie, nie, nie - odpowiedział ciemnowłosy, któremu już nie za specjalnie było do śmiechu.

Czkawka patrzył na ten cały kabaret z rozbawieniem. Tylko jedynie Śledzik spoważniał, bo z tego co ja ogarnęłam i myślę, że on też ogarnął, mógł dostać wpierdziel od Czkawki. Puściłyśmy nasze "ofiary".
Ja poszłam do Szczerbatka, a Szpadka jak to w jej tradycji, zaczęła kłócić się z bratem o nikomu nieznaną przyczynę.

- Dobra, ja muszę spadać - powiedział Czkawka wyrywając się z zamyślenia.
- A twoja mama? - zapytałam.
- Jakbyś mogła, to przekaż jej, że mnie dzisiaj raczej w domu nie będzie - odpowiedział.
Nocna furia powiedziała coś w swoim języku do swojego jeźdźcy, na co ten popatrzył na smoka z uniesioną brwią.
- Co on ci nagadał? - spytałam po raz kolejny z zaciekawieniem.
- Nie ważne, - podał mi "odpowiedź" - jeszcze to odszczeka. To pa! - pożegnał się, po czym odleciał.

No właśnie - odleciał. A ja go miałam do drzewa przywiązać. Trudno... Jeszcze się to załatwi.

Tak więc (muszę ewidentnie z tym skończyć xD) na wstępie "notki od autora" (tak wiem, zayebista nazwa...) sorry za tygodniową, lub nawet dwutygodniową przerwę, ale wystartowałam z moim drugim opowiadaniem na wattpadzie (na razie opis i prolog). 
>> LINK <<
Serdecznie na niego zapraszam. Nazwa to:
Not For Fun - A.I
Byłabym na maxa szczęśliwa, jeżeliby ktokolwiek tam wszedł, bo może komuś się nawet spodoba, kto wie?
Więc generalnie nie mam nic do dodania oprócz tego, aby jeszcze raz zaprosić was na moje drugie opowiadanie. /NightFury



piątek, 3 lipca 2015

*PARODY #1 Justin Bieber "Baby"

Hejka witacie w długo oczekiwanej przeróbce piosenek. Na dzisiaj z Night Fury napisałyśmy piosenkę "baby" Justina Biebera. W kocu znalazłyśmy trochę czasu i coś napisałyśmy :)
Tekst:
1. Cześć jestem Bieber i jestem boski w nowej piżamce układam klocki
Chcesz mnie ja wiem, chcesz mnie to błąd. Lepiej uciekaj szybko, szybko, szybko stąd.
Bo jestem dziewczynką i lubię placki.
Chcesz się przyjaźnić? Zaraz dostanę sraczki.
Powiem Ci wprost lubię w dupie mieć kija, bo mam tak skrzywionego ryja
Ref:I lubię placki, placki, placki, oh
Placki, placki, placki, no
Placki, placki, placki, oh
Szczególnie takie z nutellą (nutellą)
I lubię placki, placki, placki, oh
Placki, placki, placki, no
Placki, placki, placki, oh
Szczególnie takie z nutellą (nutellą) 
2.Oh, nie, moje włosy są do dupy. 
Zamiast szamponu użyłem dziś zupy do dupy.
Będę wyglądał czadowo, super odlotowo.
Musze wykąpać się, ale wcale nie chcę.
Ref:  I lubię placki, placki, placki, oh
Placki, placki, placki, no
Placki, placki, placki, oh
Szczególnie takie z nutellą (nutellą)
I lubię placki, placki, placki, oh
Placki, placki, placki, no
Placki, placki, placki, oh
Szczególnie takie z nutellą (nutellą)