Perspektywa Astrid
Hahah te moje niecne plany. Ja go serio do drzewa przywiążę, jeżeli nie zostanie.
A no tak bo w sumie tylko ja o tym wiem. Wczoraj znów dostałam od niego liścik. Mam się dziś z nim spotkać w moim... powiedzmy... miejscu wypoczynku. Tak btw, to dawno tam nie byłam.
Wstałam koło południa. Muszę jeszcze przecież zajść do Pyskacza. Ogarnęłam się w jakieś 10 - 15 minut.
- Mamo, ja już idę! - zakomunikowałam zbiegając po schodach.
- Gdzie? - zapytała kobieta.
- Yyy... - zacięłam się. - Do Szpadki.
- Baw się dobrze - powiedziała, po czym wróciła do robienia obiadu.
- Pa! - pożegnałam się i pospiesznie opuściłam dom.
Poszłam do kuźni. Kowal zajmował się ostrzeniem miecza dla jednego z mieszkańców wioski.
- Cześć Pyskacz - przywitałam się.
- Cześć Astrid - odpowiedział. - Co dla Ciebie?
- A wiesz, sznur potrzebuję - odparłam.
- Sznur? - zapytał grzebiąc w szafce, z której wyciągnął potrzebną mi rzecz. - To trzymaj.
Odebrałam od kowala gruby sznur i wyszłam z pomieszczenia kierując się powoli w stronę lasu. No, tak aby nikt nic nie podejrzewał. Szłam przez wydeptaną przeze mnie ścieżkę pomiędzy gąszczem rozrośniętych drzew oraz krzaków. Doszłam do prowizorycznego tunelu. Przeszłam przez niego i dotarłam do "ogrodu" porośniętego niebywałą ilością kwiatów. Z roku na rok jest tu coraz piękniej.
Tym razem rozdział jest na tyle krótki, że aż sama się zdziwiłam, ale no nic nie byłam w stanie dodać niestety. Więcej nie mam nic do dodania. /Night Fury
Ps. Not For Fun >> KLIK <<
PPs. Sory za trzydniowe opóźnienie, ale jeżdżę na działkę, a neta w fonie mam mega słabego.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz